Terapia Skoncentrowana na Rozwiązaniach przynosi korzyści nie tylko osobie, która z niej korzysta, ale też całej rodzinie (…) Przede wszystkim pozwala odzyskać sprawczość, poczucie skuteczności i kompetencji. W pracy z rodzinami pozwala im zrozumieć, że zachowanie dziecka jest najlepszym dla niego na ten moment albo jedynym znanym sposobem radzenia sobie z tym, czego doświadcza. Dzięki temu cały system angażuje się w proces terapii i podejmuje działania służące zmianie oraz wypracowaniu innych, bardziej służących sposobów funkcjonowania. Z mojej perspektywy jest to bardzo ważne, ponieważ dziecko przestaje być postrzegane jako „obiekt do naprawienia”. – tłumaczy Adrian Kondraciuk, certyfikowany terapeuta i trener PSTTSR, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień i praktyk metody Kids’ Skills.
Redakcja: W jednym z artykułów napisał Pan, że warto podchodzić do uzależnienia nie jako objawu zaburzenia, ale w kontekście zasobu. Jak można to rozumieć?
Adrian Kondraciuk: Artykuł, o którym Pani wspomina, napisałem po swoim wystąpieniu na XIV Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej Polskiego Stowarzyszenia Terapeutów Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach w 2020 roku. Tytuł celowo był nieco kontrowersyjny. Moją intencją była próba zaproszenia odbiorców do spojrzenia na zjawisko uzależnienia z nieco innej perspektywy.
To, co wydaje mi się najważniejsze w pracy terapeutycznej, to świadomość, że objawy powstają wokół ważnych, niezaspokojonych potrzeb. Tym samym spełniają bardzo ważne zadanie. Mogą być np. sposobem na uniknięcie cierpienia, pomysłem na przetrwanie w trudnej sytuacji czy odnalezieniem się w niechcianej rzeczywistości. Moje doświadczenie pokazuje, że wirtualny świat bardzo często staje się jedyną przestrzenią, w której dziecko ma szansę poczuć się ważne, potrzebne, zdolne, a w niektórych sytuacjach nawet bezpieczne. Pozbawienie tego wszystkiego, paradoksalnie może przynieść bardzo poważne konsekwencje i wywołać jeszcze większy chaos. Idąc za tym, zamiast patrzeć na uzależnienie jak na problem, możemy również traktować je jak niesamowitą zdolność dziecka do zaadoptowania się do rzeczywistości, w której przyszło mu żyć, funkcjonować i rozwijać się. Niesamowitą zdolność, która uległa utrwaleniu w postaci nawyku i w pewnym sensie w jakiś sposób dezorganizuje jednocześnie życie. Taką perspektywę proponują podejścia ponowoczesne oparte na konstruktywizmie i konstrukcjonizmie społecznym, m. in. nurt terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach, w którym pracuję.
Jak przebiega terapia uzależnionej od komputera młodzieży w tym nurcie?
Przede wszystkim terapeuta pracujący w tym nurcie nie jest zainteresowany zgłębianiem natury problemu i poszukiwaniem jego przyczyn, tak w samym nastolatku, jak i całej rodzinie. Co za tym idzie, diagnoza nie wyznacza tutaj kierunku pracy i nie określa celu terapii. Nie oznacza to oczywiście, że jest ona deprecjonowana czy odrzucana, a sam problem bagatelizowany. Bardzo użyteczna jest dla mnie metafora rozumienia tego, z czym przychodzą rodzice na terapię, jako pewnego rodzaju biletu wstępu. Mówiąc o rodzicach, mówię o nich świadomie, bo w zdecydowanej większości przypadków, to oni przyprowadzają do gabinetu terapeuty swoje dziecko, które najczęściej nie jest zainteresowane spotkaniem. Skupienie się zatem na realizowaniu ich „zlecenia” byłoby umacnianiem tej postawy i nie sprzyjałoby budowaniu relacji, która jest kluczowa w tym, aby terapia miała szansę być pomocna. Dodatkowo koncentracja na „leczeniu” uzależnienia, przeciwdziałaniu temu zjawisku, tworzeniu planu czy strategii ograniczania zachowań byłaby rozwiązywaniem problemu, tymczasem terapeuci pracujący w nurcie TSR zupełnie się tym nie zajmują, jakkolwiek zaskakująco może to brzmieć. Terapia w tym nurcie polega na budowaniu takich zmian, dzięki którym uzależnienie nie będzie musiało pełnić już swojej funkcji. Ów proces budowania polega na kreowaniu i negocjowaniu razem z klientem wizji preferowanej przyszłości poprzez jak najdokładniejsze opisywanie jej elementów i zmian, jakie będą wówczas obecne. Mogą to być np. inne schematy komunikacji, zachowań, postaw, ale też sposobów działania czy postrzegania zjawisk dotyczących otaczającego świata. Oczywiście proces ten jest oparty na perspektywie i zasobach klientów.
Dużo jest więc tutaj koncentracji na przyszłości i teraźniejszości. Nie oznacza to jednak, że całkowicie pomijana jest przeszłość. Pracując w tym podejściu, wraca się do niej paradoksalnie bardzo często, jednak z perspektywy TSR jest ona rozumiana nie jako źródło problemów i cierpień, ale jako kopalnia wiedzy na temat mocnych stron, cennych doświadczeń i momentów, gdy w tym przypadku problem uzależnienia nie występował lub był mniej intensywny. Takie postrzeganie przeszłości może stanowić ogromną inspirację dla kreowania nowego sposobu funkcjonowania dziecka, jak i całej rodziny w oparciu o indywidualne doświadczenia naszych rozmówców.
Nie bez znaczenia są tu również wartości, których poszukiwanie, a czasem nawet uświadamianie w procesie terapii, ma ogromny wpływ na zdolność odzyskiwania wyboru i podejmowania działań. Istotny jest przy tym również kontekst, który może utrudniać lub ułatwiać odzyskiwanie tej zdolności, dlatego tak cenna jest również praca z rodziną.
Taki sposób prowadzenia terapii wymaga ogromnej precyzji i dokładności. Może też trwać długo wbrew temu, jak niektórzy postrzegają TSR. Mam tu na myśli krótkoterminowość tego podejścia. Ważne jest dla mnie, aby podkreślić, że w żadnym wypadku nie wiąże się ona z ilością odbytych sesji, chociaż badania pokazują, że zauważalną poprawę można zaobserwować już po kilku spotkaniach. Przejawia się ona raczej w skupieniu na tym, aby zmiany zachodziły tak szybko, jak to możliwe. Postawa terapeuty jest tu bardzo ważna. Przede wszystkim musi on niejako wyrzec się swojej eksperckości i przeciwdziałania objawowi. Jest to coś, co charakteryzuje i zdecydowanie odróżnia podejścia ponowoczesne, do grona których zalicza się TSR, od tych bardziej tradycyjnych. Nie jesteśmy specjalistami od życia naszych klientów i nie jesteśmy w stanie wiedzieć, co jest dla nich najlepsze. Naszą rolą jest pomóc im uświadomić sobie, czego potrzebują i jak mogą to osiągnąć. Aby to zrobić, musimy być w ciągłym procesie autentycznego zaciekawienia i podążania za znaczeniami nadawanymi przez naszych klientów.
Co daje osobie uzależnionej terapia w takim podejściu?
Terapia w tym nurcie przynosi korzyści nie tylko osobie, która z niej korzysta, ale też całej rodzinie, jak i samemu terapeucie. Przede wszystkim pozwala odzyskać sprawczość, poczucie skuteczności i kompetencji. Daje również możliwość odzyskania wiary w siebie poprzez poszerzenie perspektywy i ukazanie uzależnienia jako mechanizmu dającego się wytłumaczyć przez pryzmat użyteczności, a nie dysfunkcji, zaburzenia czy choroby. W pracy z rodzinami pozwala im zrozumieć, że zachowanie dziecka jest najlepszym dla niego na ten moment albo jedynym znanym sposobem radzenia sobie z tym, czego doświadcza. Dzięki temu cały system angażuje się w proces terapii i podejmuje działania służące zmianie oraz wypracowaniu innych, bardziej służących sposobów funkcjonowania. Z mojej perspektywy jest to bardzo ważne, ponieważ dziecko przestaje być postrzegane jako „obiekt do naprawienia”. Rodzice również biorą odpowiedzialność za zmianę. Terapeuci natomiast mają niesamowitą możliwość wzmacniania i komplementowania zachowań. Zasadniczą kwestią, wokół której koncentruje się proces terapeutyczny to: „Co ma się zmienić w życiu rodziny, aby uzależnienie nie było jej już potrzebne?”. Bardzo często odpowiedzią jest poprawa relacji, wypracowanie innych wzorców komunikacji, spędzania wolnego czasu, itp.
Dodatkowo badania przeprowadzone w 2014 roku pokazują, że osoby pracujące w nurcie TSR są dużo mniej narażone na zjawisko wypalenia zawodowego dzięki temu, że proces terapii w tym podejściu jest bardziej neutralny, łagodniejszy i mniej obciążający zarówno dla klienta, jak
i samego terapeuty z racji m. in. większego skupienia na powodzeniach, zasobach i wizji preferowanych zmian w życiu klientów, aniżeli źródeł i przyczyn problemów. Ważnym czynnikiem jest tu również bez wątpienia koncepcja braku oporu, a co za tym idzie – nieunikniona współpraca między terapeutą a klientem, który traktowany jest jako osoba współodpowiedzialna za kreowanie zmian i dysponująca wystarczającą wiedzą i zasobami, aby ich dokonać.
Rodzice często są bardziej skłonni do skupiania się na trudnościach, niż szukaniu potencjału, pozytywów, zasobów właśnie w swoich dzieciach. Co Pan im radzi? Od czego warto zacząć?
To prawda. Bardzo często słyszę od nastolatków, że ich rodzice zauważają jedynie to, co zostało zrobione niewystarczająco dobrze lub nie zostało zrobione w ogóle. Dorośli najczęściej wychodzą z założenia, że absurdem jest docenianie dzieci za pewne zachowania, bo minimum pomocy w domu to przecież ich obowiązek. Pamiętam bardzo poruszającą rozmowę z jedną z nastolatek, z którą miałem przyjemność pracować. Dziewczyna, płacząc, opowiadała mi, jak bardzo się stara, aby być docenioną przez swojego ojca, a jedyne co słyszy, to że i tak zrobiła coś źle. Wnioski, do których doszła, były takie, że czuła miłość ojca jedynie wtedy, gdy miała myśli samobójcze i się cięła.
Zamiast skupiania się na tym, co nie wychodzi, warto zauważać chociażby najdrobniejsze zachowania, które dziecko wykonuje z powodzeniem. Jest to oczywiście trudne i nie przychodzi łatwo, ale dostarczanie dziecku pozytywnych informacji na jego temat, prowadzi do odzyskiwania sprawczości i zauważania zupełnie innej perspektywy. Do tego bardzo często pozytywnie wpływa na relację rodzica z młodym człowiekiem.
Albert Einstein powiedział: „Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów”. Jednym z głównych założeń terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach jest stwierdzenie: „Jeśli coś nie działa – zacznij robić coś innego”. Zrozumiałe jest, że w sytuacji, gdy pojawiają się w nas silne emocje, trudno jest zatrzymać się, przemyśleć swoją reakcję i dokładnie zaplanować co powiem/jak zareaguje.
Warto na spokojnie przyjrzeć się naszym reakcjom i zastanowić, czy aby na pewno tłumaczenie, przekonywanie czy karanie naszego dziecka kolejny raz ma sens, jeśli wiemy, że najprawdopodobniej skończy się to podobnie, jak poprzednim razem – kłótnią, obrażeniem się, a w konsekwencji -oddaleniem od siebie, które prowadzi do poszukiwania innych sposobów zaspokajania ważnych potrzeb. Sposobów, które są dostępne na wyciągnięcie ręki. Jednym z nich może być wirtualny świat.
Jak na co dzień „działa” pozytywne wzmacnianie vs. ocenianie/krytykowanie/szukanie trudności a nie zasobów?
Przede wszystkim dzieci, które wychowują się w rodzinach, w których ich starania są doceniane, dużo lepiej radzą sobie z doświadczanymi trudnościami. Wpływa to bardzo pozytywnie na ich samoocenę. Sprzyja również rozwijaniu umiejętności, zdolności i różnego rodzaju pozytywnych cech mających ogromne znaczenie w funkcjonowaniu dziecka w jego dorosłym życiu. Gdy dziecko jest chwalone, zauważa, co jest w nim dobre, dzięki czemu jest bardziej zmotywowane oraz chętne do prezentowania tych zachowań ponownie. Mało tego! Będzie próbowało robić je jeszcze lepiej! Dzięki komplementowaniu w młodych ludziach budzi się gotowość do podejmowania różnego rodzaju wyzwań i stają się oni pewniejsi tego, że im się powiedzie. Pozytywne wzmacnianie tego, co dobre, działa dużo bardziej niż karcenie czy upominanie za błędy. Takie podejście sprawia, że podejmowany przez młodego człowieka wysiłek wynika przede wszystkim z wewnętrznej potrzeby i chęci odnoszenia sukcesu. Dzięki komplementowaniu dzieci stają się bardziej świadome swoich umiejętności i możliwości. Dzięki takim komplementom dziecko ma szansę poszerzyć swoją perspektywę i włączać nowe umiejętności w zbiór własnych zasobów i wizji siebie.
Dziękuję za rozmowę.
Adrian Kondraciuk – certyfikowany terapeuta i trener PSTTSR, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień i praktyk metody Kids’ Skills. Współzałożyciel Ursynowskiego Centrum Terapii Krótkoterminowej w Warszawie. Związany również z Poradnią Terapii Uzależnień dla Dzieci i Młodzieży w Tarczynie. Prowadzi szkolenia z zakresu terapii i podejścia skoncentrowanego na rozwiązaniach w ośrodku szkoleniowo-terapeutycznym IntegriTSR, akredytowanym przez PSTTSR. Członek Zarządu Polskiego Stowarzyszenia Terapeutów Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach (PSTTSR). Członek Sekcji PSR Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Wielkopolskiego Towarzystwa Terapii Systemowej (WTTS).
Fot. Steinar Engeland, Unsplash.com