Zadłużenie przeciętnego Kowalskiego w 2014 roku wynosiło prawie 17,5 tys. zł. Wówczas łączna kwota naszych długów osiągnęła 41,55 mld zł. Ponieważ na koniec marca ubiegłego roku Polacy mieli aż 44,65 mld zł długów, można wnioskować, że przeciętny Kowalski ma dziś do spłacenia o wiele więcej. O czym to świadczy? Z pewnością spory udział ma w tym zjawisku ogólna kondycja finansowa i ekonomiczna naszego kraju. Ale to nie wszystko. Jakiś procent zadłużonych Polaków stanowią osoby, które są od brania pożyczek… uzależnione. Czy bogactwo na kredyt może stać się nowym nałogiem? Rozmawiamy z Barbarą Wojewódzką, terapeutką uzależnień i kierownikiem Dziennego Oddziału Leczenia Uzależnień w Centrum Medycznym Multimed w Gnieźnie.
Ewa Bukowiecka-Janik: Czy chwilowy przypływ gotówki może aż tak wpływać na nasze samopoczucie, że zaciąganie pożyczek stanie się nowym uzależnieniem XXI wieku?
Barbara Wojewódzka: Nie wydaje mi się, by było to zagrożenie czyhające na każdego. Jak zwykle w przypadku uzależnień behawioralnych – wszystko zależy od naszej życiowej sytuacji, predyspozycji, stanu psychicznego itd.
E.B.-J.: Kim są zatem Pani pacjenci uzależnieni od zadłużania się?
B.W.: Pacjenci uzależnieni od zadłużania się zaczęli się pojawiać w moim gabinecie około dwa lata temu, a od roku jest ich coraz więcej. Historie tych osób zawsze zawierają jakieś traumy. Dysfunkcje w rodzinie, takie jak alkohol, przemoc, bieda, choroby są czynnikami, które stwarzają ryzyko uzależnienia się – także od zadłużania. Brak bliskości z rodzicami, zaniedbania, zwłaszcza emocjonalne, są źródłem cierpienia zarówno w dzieciństwie, jak i w dorosłym życiu. Także depresje, często niezdiagnozowane i nieleczone popychają do szukania skutecznego lekarstwa, którym może być alkohol, hazard czy kolejna pożyczka. Także poczucie bezradności (często wyniesione z domu), przekonanie, że co by nie zrobili, to i tak nie rozwiążą swoich kłopotów życiowych. Osoby uzależnione od zadłużania się na pozór nie radzą sobie też emocjonalnie z pętlą zadłużenia (spłacanie jednego kredytu kolejnym – przyp. red.), czyli zjawiskiem dość powszechnym. Bo uzależnienie od długów to odczuwanie realnej i silnej satysfakcji w wyniku zaciągnięcia kolejnej pożyczki. Tak jak hazardzista zaspokaja swoje potrzeby emocjonalne grając, tak osoby uzależnione od zadłużania się obsesyjnie śledzą oferty parabanków i doznają satysfakcji, kiedy w łatwy sposób mogą się wzbogacić, chociaż na chwilę, dodatkową gotówką.
E.B.-J.: Kto jest najbardziej narażony na uzależnienie od długów?
B.W.: Największy problem dostrzegam wśród kobiet, które żyją u boku terroryzującego je męża. Bez różnicy, czy jest to alkoholik, który przepija wszystko, czy człowiek z premedytacją znęcający się nad swoją żoną, np. szantażując ją, że jeśli nie będzie robiła tego, co on jej każe, nie da jej pieniędzy na życie. W takich sytuacjach pożyczka to nie tylko ratunek finansowy, ale droga do niezależności, wolności, lekarstwo na strach i wstyd.
E.B.-J.: Czyli dokładnie to samo, czym alkohol jest dla alkoholika…
B.W.: … a hazard dla nałogowego gracza. Tak, niestety. Dla osoby uzależnionej od zadłużania się pieniądze nie są abstrakcyjną wartością czy środkiem płatniczym tak jak dla większości z nas. To sposób na poczucie bezpieczeństwa, lepsze samopoczucie, niezależność, życie bez strachu i stresu.
E.B.-J.: Biorąc pod uwagę, że pieniądze gwarantują bezpieczeństwo można powiedzieć, że każdy może utożsamić się z tym myśleniem…
B.W.: Tak, ale jednak wzbogacanie się dla zwykłego użytkownika pieniądza nie jest sposobem na podwyższenie poczucia własnej wartości czy zapewnienie bezpieczeństwa, a przynajmniej nie jedynym. Wiadomo, że każdy z nas czuje się lepiej, gdy pieniędzy mu nie brakuje, jednak ich brak nie od razu oznacza, że całkowicie tracimy grunt pod nogami i racjonalne myślenie do tego stopnia, że biegniemy po pożyczkę. Poza tym, dla wspomnianych przeze mnie kobiet zaciąganie pożyczek to jedyny sposób na pozbycie się strachu. A permanentny strach uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Kiedy ktoś bez przerwy się boi to naturalne jest, że za wszelką cenę dąży do sytuacji, w której nie będzie czuł lęku, będzie mógł chwilę odsapnąć. Większość z nas odczuwa stres, gdy pieniędzy zaczyna brakować, ale w porównaniu ze stresem osoby dręczonej, doświadczającej regularnie psychicznej przemocy, bo tym przecież jest chociażby wiecznie pijany mąż, jest nieporównywalnie mały. Ponadto, kobiety w takich sytuacjach życiowych zmagają się z zaniżonym poczuciem pewności siebie i dramatycznie niską samooceną. Pożyczka to sposób, by móc udowodnić sobie i światu, że poradzi sobie sama.
E.B.-J.: Choć to iluzja…
B.W.: Niestety tak. Kobiety szantażowane emocjonalnie często czują się odpowiedzialne za to jak wygląda ich życie i życie ich dzieci. Biorąc pożyczkę można stworzyć iluzję dobrobytu. Myślą: “kto, by powiedział, że zmagam się z tak trudnym problemem – moje dzieci są dobrze ubrane, mają wszystkie książki, nie chodzą głodne. To moja zasługa! Jestem dobrą matką!” Ukrywają problem przed światem, tak naprawdę pogrążając się w nim.
E.B.-J.: Dlaczego?
B.W.: Bo to pułapka współuzależnienia. Chowanie problemów pod przykrywką normalnej rodziny wynika ze wstydu, a wstyd to filar współuzależnienia. Mechanizm jest prosty – ona się wstydzi przed ludźmi, więc bierze sprawy w swoje ręce, nie chce się przyznać do problemu, tylko go tuszuje i bierze za niego odpowiedzialność. A to przecież nie jej wina, choć ona tak to właśnie odczuwa. To objaw nadkontroli. Pożyczka to rozwiązanie pozornie najprostsze, chwilowe, nakręcające pętlę zadłużenia i wpędzające w pułapkę uzależnienia. Dodatkowo pracownicy parabanków robią naprawdę wiele, by wciągać swoich klientów w pętlę zadłużenia. Moi pacjenci opowiadają mi, że żeby załatwić formalności można umówić się nawet na ławce w parku. A pętla zadłużenia zmusza do obsesyjnego rozmyślania o pieniądzach, odwraca uwagę od rozwiązania problemu, czyli poszukiwania wyjścia z trudnej sytuacji finansowej na stałe. W takim stanie klienci parabanków z pętlą zadłużenia i moi pacjenci zarazem, biorąc kolejną pożyczkę nie słyszą już informacji o tym, ile ona będzie kosztowała, bo tak są skupieni na kwocie, którą mogą nabyć. Osoby uzależnione od zadłużania się od razu wyobrażają sobie, jak się będą czuć, gdy pieniądze trafią już w ich ręce i to wydaje im się na tyle dużą nagrodą, że nie zważają na konsekwencje. Dokładnie tak samo, jak każdy nałogowy hazardzista podejmujący ryzykowną grę czy alkoholik, który ryzykuje kacem, zdrowiem itd. Kiedy uzależniony planuje, że się napije, już na samą myśl czuje ulgę. W tym wypadku działa dokładnie ten sam mechanizm.
E.B.-J.: Czy kobiety w takich sytuacjach zawsze wydają pieniądze rozsądnie?
B.W.: Niestety nie. Fakt, że pieniądze „załatwiają“ im wyższe poczucie własnej wartości, doprowadza do emocjonalnego podejścia do robienia zakupów, a to z kolei krok w kierunku rozrzutności i zakupów na poprawę humoru.
E.B.-J.: Czyli takie postępowanie może doprowadzić również do zakupoholizmu?
B.W.: Uzależnienie od zadłużania się nie musi pociągać za sobą nałogowego kupowania, chociaż może stać się furtką do kolejnych obsesji. Osoba zaciągająca pożyczkę doświadcza iluzji bycia niezależną, silną i pewną siebie osobą. To trochę co innego niż kupowanie sobie samooceny poprzez wydawanie pieniędzy na przeróżne, głównie niepotrzebne rzeczy, jak to bywa w przypadku zakupoholików. Uzależnienie od zadłużania się porównałabym bardziej do hazardu – jedno i drugie to rodzaj buntu. Hazard jako bunt to bardzo prosty mechanizm, który szczególnie jest zauważalny w przypadku nastolatków, którzy zaczynają grać na automatach. Nie chcą wracać do domu, w którym czują się źle, często są niedocenieni, więc wychodzą z kolegami, ryzykują grą, w której są kimś, bo mają co do tego automatu wrzucić. Mają chwilowe poczucie kontroli nad rzeczywistością i wpływu na to, jak ona wygląda. Tak samo jest w przypadku uzależnienia od długów. Przypływ gotówki daje poczucie, że wszystko jest pod kontrolą, a moje życie zależy ode mnie. To również bunt, tyle że w przypadku współuzależnionych kobiet, to bunt przeciwko mężowi.
E.B.-J.: Gdzie jest wyjście z tej sytuacji?
B.W.: Osoby uzależnione od zaciągania pożyczek, tak jak i nałogowi hazardziści, potrzebują nie tylko pomocy psychologa, ale i porady finansowej i prawnej. Najszybciej otrzymają ją zgłaszając się do psychologa czy terapeuty, który prowadzi terapię dla nałogowych hazardzistów.
E.B.-J.: Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała Ewa Bukowiecka-Janik
Współpraca: Dorota Bąk
Barbara Wojewódzka – certyfikowana specjalistka psychoterapii uzależnień. Członkini Krakowskiego Stowarzyszenia Terapeutów Uzależnień w Gnieźnie. Prowadzi terapię osób uzależnionych od alkoholu, narkotyków, hazardu oraz Internetu, a także osób współuzależnionych i Dorosłych Dzieci Alkoholików. Opracowała autorski program leczenia patologicznych graczy. Autorka artykułów, broszur i poradników dotyczących hazardu.
Wreszcie trafiłam na artykuł który dotyczy mnie samej.Bardzo chciałabym wziąć udział w takiej terapii.Jak ktoś ma namiary gdzie i do kogo się udać to poproszę o informację